"Kobieta-informatyk jest jak świnka morska, ni to świnka, ni to morska". Kobieta-programista to już w ogóle mit i zabobon, bo przecież wiadomo, że albo brzydka jak noc, albo słodka i głupiutka. Popatrz czytelniku, czyż nie jestem jednostką co najmniej intrygującą dla samego tego faktu, że do żadnej z powyższych kategorii z pełnym przekonaniem przypisać się mnie nie da?

wtorek, 23 września 2014

Potencjalny pracodawco

Ostatnio w moim życiu zrobiło się stanowczo zbyt poważnie. Koniec! Basta! Muszę odreagować. Naszła mnie myśl, że typowy proces rekrutacyjny nie pozwala poznać kandydata jako człowieka. Przedstawiam więc listę moich cech, które nikomu do szczęścia nie są potrzebne. Ot próbka nieprofesjonalnego szaleństwa.
  • Kicham bardzo, bardzo głośno (usłyszysz mnie na drugim końcu piętra). Siła kichnięcia sprawia, że lekko podskakuję, a innym pracownikom na moment staje serce.
  • Uwielbiam dziwne dźwięki. Jeśli moje krzesło skrzypi, będę się nim bawić w nieskończoność. Jeśli moje krzesło nie skrzypi najpewniej w którymś momencie sama zacznę skrzypieć, albo bawić się swoim głosem, albo śpiewać swoją listę zadań, albo co gorsza śpiewać logi, na głosy, na wszystkie sposoby.
  • Mam obsesję na punkcie list. Każde zadanie rozpisuję w punktach. Nawet na maile odpisuję w punktach.
  • Ta lista nie jest numerowana tylko dlatego, że chcę sprawiać wrażenie wyluzowanej.
  • Tak naprawdę jestem straszną sztywniarą, a ta lista ma dokładnie 15 punktów i 3 podpunkty.
  • Prawdopodobnie jestem jedyną osobą na ziemi, która piszczy z radości, jeśli ktoś mi pokaże technologię/narzędzie/skrót/fragment kodu, które rozwiązują mój problem lub bardzo ułatwiają pracę.
  • Jeśli mam na uszach słuchawki, prędzej czy później zobaczysz jak tańczę rozpaczliwie miotam się przed komputerem w rytm muzyki, robiąc miny, udając że śpiewam.
  • Jeśli poprosisz mnie o radę, a nie znam odpowiedzi zacznę improwizować. Usłyszysz długą listę moich skojarzeń zakończoną stwierdzeniem "a właściwie to nie wiem, nie słuchaj mnie"
  • Moja twarz zachowuje się jak termometr, wysokość słupa czerwieni pokazuje poziom emocji:
    • Jeśli zatrzyma się na policzkach: jestem podekscytowana i najpewniej mówię bardzo szybko i bardzo głośno o czymś bardzo dla mnie ważnym.
    • Jeśli dotrze do czubków uszu: publiczne wystąpienia mnie stresują.
    • Jeśli dotrze do granicy włosów: najpewniej jestem absolutnie wściekła. Raczej mało prawdopodobne w pracy.
  • Jestem przygłucha. Pytam do trzech razy, później już tylko udaję że usłyszałam. Ewentualnie dopowiadam sobie to czego nie usłyszałam.
  • Łatwo się ekscytuję.
  • Łatwo się zniechęcam, ale równie łatwo przywrócić mnie do życia.
  • Łatwo wybaczam.
  • Kwestię obiadu traktuję śmiertelnie poważnie.
  • I chyba najważniejsze. Bazuję mocno na emocjach. Muszę w coś wierzyć, coś pokochać, poczuć że jest moje by dać z siebie 100%.