"Kobieta-informatyk jest jak świnka morska, ni to świnka, ni to morska". Kobieta-programista to już w ogóle mit i zabobon, bo przecież wiadomo, że albo brzydka jak noc, albo słodka i głupiutka. Popatrz czytelniku, czyż nie jestem jednostką co najmniej intrygującą dla samego tego faktu, że do żadnej z powyższych kategorii z pełnym przekonaniem przypisać się mnie nie da?

środa, 17 lipca 2013

Mam nadzieję, że nie zdam

Ostatnią "sesję" zaliczyłam ponad pół roku temu (to nawet nie była prawdziwa sesja, ostatni semestr studiów, właściwie się nie liczy), jednak od tego czasu się nie zmieniłam. Nie zmieniłam się właściwie od liceum, gimnazjum, a wręcz podstawówki. Nadal:

  • czekam z nauką do ostatniej chwili
  • przelatuję po materiale bez zagłębiania się
  • nie potrafię zakuwać (nudyyy!)
  • liczę na swoją inteligencję, intuicję i solidne wnioskowanie
  • wieczór przed egzaminem spędzam oglądając filmy, robiąc pranie, sprzątając, odkrywając na nowo swoje stare zainteresowania i prywatne projekty
  • ostatecznie idę spać nad ranem, z poczuciem kompletnej porażki, zawodu i przerażenia
Emocje, które pojawiają się tuż przed godziną zero, są sprzeczne. Modlę się by zdać, by znów się prześlizgnąć, licząc na swoje niesłabnące szczęście. Modlę się też jednak żeby nie zdać.

Nie ma tu pomyłki. Część mnie (ta złośliwa, na pewno ta złośliwa...) liczy na to, że w końcu dostanę nauczkę, że w końcu świat odkryje jaką jestem oszustką, że w końcu coś zmienię.

Jednak historia kończy się zawsze na jeden z dwóch sposobów:
  1. Znowu mi się udaje. Ufff, kolejny raz udowadniam, że mam więcej szczęścia niż rozumu. Efekty bywają lepsze lub gorsze, ale się udaje.
  2. Nie udaje się, aleeeeeeeeee ostatecznie wychodzi na to, że da się egzamin ominąć, zdać w kolejnym terminie ustnie (tutaj można się wykazać), w zamian przygotować projekt lub sprawa okazuje się nieistotna.
Piszę o tym, bo powinnam się właśnie uczyć, ale brak mi weny. Tym bardziej, że ten egzamin nie będzie podobny do niczego co znam. Tym bardziej, że ten egzamin odbywać się będzie pierwszy raz w ogóle, nie tylko dla mnie. Piszę o tym, bo ten egzamin zweryfikuje moją decyzję o kontynuacji studiów na innym kierunku niż informatyka. Nie wiem czego się spodziewać. Czytam więc zadane lektury, bardziej lub mniej wybiórczo. Nie robię notatek, nie notuję nazwisk i terminów na siłę, tłumacząc sobie, że nie może chodzić tylko o to, że jeśli o to chodzi to te studia już mnie rozczarują. Właściwie to w mojej głowie kotłuje się mnóstwo wymówek. Cały tłum myśli i opinii rozgrzeszających mnie z lenistwa.

Trzymam kciuki, wzdycham i będzie co ma być. Robię kolejny krok w nieznane, zobaczymy gdzie wyląduję.

11 komentarzy:

  1. powodzenia :)
    a cóż to za egzamin?

    OdpowiedzUsuń
  2. Internet trzyma kciuki z zapartym tchem. Skonczy sie na jeden z dwoch sposobow:
    - dalej bedziesz inwestowac w Krakow
    - pojedziesz w swiat i na tym sie skonczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedział gość, który olał temat i poleciał do Lądka, bo "tu się przecież nie da".

      Usuń
  3. To nie odpowiedzialność losu, żeby zmieniać Ciebie, to Twoja odpowiedzialność, żeby zmieniać los. - oto słowa mistrza Zen! (znaczy moje...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) czasem po prostu czekam na znak. To chyba oznaka tchórzostwa, ale nie jestem pewna czego chcę od życia. Wciąż ulegam pokusie oddania swojego losu w cudze ręce, choć rzadziej, ale wciąż.

      Usuń
  4. http://mrocznybibliotekarz.blogspot.com -- zapraszam na blog książkowy

    a jeśli chodzi o egzaminy mam tak samo :D powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Maryś gdzie wybierasz się na studia? Socjologia? Psychologia?

    MS

    OdpowiedzUsuń
  6. UJot...wooow..tez mnie ta tematyka interesuje...ale nie wiem czy chciałbym to studiować :D

    MS

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, jakbym czytał o sobie :) No, poza końcówką, mi jedne studia wystarczą.
    Powodzenia :)
    (a jeśli się spóźniłem - jak poszło?)

    OdpowiedzUsuń