"Kobieta-informatyk jest jak świnka morska, ni to świnka, ni to morska". Kobieta-programista to już w ogóle mit i zabobon, bo przecież wiadomo, że albo brzydka jak noc, albo słodka i głupiutka. Popatrz czytelniku, czyż nie jestem jednostką co najmniej intrygującą dla samego tego faktu, że do żadnej z powyższych kategorii z pełnym przekonaniem przypisać się mnie nie da?

wtorek, 8 lipca 2014

Romantyczka

Skazana jestem na bycie romantyczką. Przy mojej porowatości pokręconych włosów inaczej się nie godzi. Moje delikatne rysy i różowe policzki jawnie kpią z każdej próby bycia zadziorną. W strojach geometrycznie kanciastych lub też inaczej nowoczesnych, czuję się i wyglądam jak klaun, czy inny chomik.

I do tego jeszcze ta moja wyobraźnia. Tylko romantykom i wariatom wybacza się bujanie w obłokach. Trzeba mieć w sobie coś z poety, by nie dotykać stopami ziemi, a jednak przeżyć. Żaden człowiek nowoczesny nie zarywa nocy tylko po to by siedzieć na parapecie, patrzeć w gwiazdy i myśleć o życiu. Żadna kobieta praktyczna nie zrywa się w popłochu by zapisać, że struktura jej włosów łączy się tajemnie ze strukturą jej jestestwa i całego wszechświata.

Ciężko jest romantykom i idealistom. Ciężko ukrywać melancholię i mówić prozą. Jeszcze ciężej zgłębiać konkret tego co dokoła kiedy to co dokoła aż krzyczy, że jest absolutnie niekonkretne i w swej niekonkretności piękne i spójne.

Romantyk z przydziału zdiagnozowany jest z depresją, histerią czy inną dziecinnością. Przewrażliwiony, zbyt dramatyczny, zbyt łatwo się wzrusza. Niedosypia lub śpi za dużo. Małomówny na przemian z gadułą. Człowiek wiecznie samotny, choć towarzyski. Nic tylko pisze wiersze na swoim smartfonie.