"Kobieta-informatyk jest jak świnka morska, ni to świnka, ni to morska". Kobieta-programista to już w ogóle mit i zabobon, bo przecież wiadomo, że albo brzydka jak noc, albo słodka i głupiutka. Popatrz czytelniku, czyż nie jestem jednostką co najmniej intrygującą dla samego tego faktu, że do żadnej z powyższych kategorii z pełnym przekonaniem przypisać się mnie nie da?

wtorek, 4 czerwca 2013

Linoskoczek

Po raz setny powtarzam sobie, że muszę być swoją przyjaciółką, wspierać się i w siebie wierzyć. Ja jednak uparcie nie chce się ze mną zaprzyjaźnić. Myślałam przez chwilę, że to przez to, że zbyt dobrze się znamy, ale to chyba nie to. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że jestem do siebie uprzedzona. Patrzę na siebie podejżliwie. Nie ufam sobie i nie wiem czego się po sobie spodziewać.

Budzę się co rano i myślę "ech! To znowu Ty...". Czasem, przez krótką chwilę czuję, że coś nam się udało, że stanowimy zgrany zespół, ale zaraz ja zaczyna szukać dziury w całym.

Ja potrafi być wredna. Kiedy dostajemy kolejną odmowę, kiedy coś nam się nie udaje, ja zaczyna nadawać, że to moja wina, że gdybym jej nie przeszkadzała, to poradziłaby sobie bez problemu. I z satysfakcją kiwa głową, gdy robi mi się smutno. Ja jest samolubna i nieczuła. Rzuca słowami nie patrząc czy mnie zranią. Kiedy ma dobry humor klepie mnie po głowie i protekcjonalnie wyraża opinię, że zrobiłaby to lepiej, ale jak na mnie nie jest najgorzej.

Nigdy nie mówi, że jest ze mnie dumna, że zrobiłam kawał dobrej roboty. Jest kapryśna i wymagająca. Nie jestem pewna czy chcę się z nią przyjaźnić. To jednak wciąż jestem ja. Pewnie kiedyś się dogadamy, nie mamy wyboru. I choć życie ze sobą jest trudne, to jednak bez siebie nie byłabym sobą, czyż nie? ;)

2 komentarze: