"Kobieta-informatyk jest jak świnka morska, ni to świnka, ni to morska". Kobieta-programista to już w ogóle mit i zabobon, bo przecież wiadomo, że albo brzydka jak noc, albo słodka i głupiutka. Popatrz czytelniku, czyż nie jestem jednostką co najmniej intrygującą dla samego tego faktu, że do żadnej z powyższych kategorii z pełnym przekonaniem przypisać się mnie nie da?

sobota, 5 stycznia 2013

Hodowcy marzeń


Niedawno odkryłam, że marzenia można hodować. Najpierw niepozorna myśl muska umysł i jeśli uznana zostanie za miłą staje się nasionkiem. Nie czarujmy się, tysiące takich ziarenek codziennie się marnuje. Czasem jednak okoliczności sprawiają, że przypominamy sobie o tym zarodku. To takie nieśmiałe zaloty.

Załóżmy, że ostatnio zobaczyłeś plakat z wieżą Eiffla, nic specjalnego. Czekałeś jednak na autobus, a konkurencją był jedynie plakat reklamujący wkładki higieniczne. Czekasz więc i z braku lepszego zajęcia przyglądasz się plakatowi. Autobus przyjeżdża, wsiadasz, zapominasz.

Akt drugi. Znajomy opowiada o weekendzie w Paryżu, z błogim uśmiechem wspomina francuskie wino i pieczywo.

Akt trzeci. Oglądasz film. Zaczynasz myśleć, że w sumie to fajnie by było kiedyś pojechać.

Akt finalny. Na zakupach dostrzegasz koszulkę, ze słynną wieżą, może nawet kupujesz. Gratulacje, właśnie zostałeś sprzedany. Marzenie się ukształtowało, sam nawet nie wiesz kiedy. Piekło się powolutku, gdzieś w tle, a teraz brzęczyk oznajmił, że gotowe i pachnące czeka na spełnienie.

Pewnie teraz sobie myślisz "Kurka, to chyba się nazywa marketing". Ano się nazywa. Czyż jednak myśl, że sam możesz ukształtować własne marzenia, nie jest ekscytująca? Mógłbyś zamarzyć o czymś na co i tak byłbyś skazany, albo o czymś o czym marzy Twój bliski.

4 komentarze:

  1. Cholernie często odnoszę wrażenie, że gdy rozmyślam nad jakąś rzeczą tudzież poświęcam jej jakąś większą niż przeciętna uwagę lub wpłynie ona znacząco na przebieg dnia, zwiększa się prawdopodobieństwo zasłyszenia o tej rzeczy np. w telewizji czy też w mediach, to głupi wniosek ale nie ma on zastosowania tylko w momentach, w których byłby on naturalny (świeże tematy wałkowane przez prasę) - przykładem totalnie losowym jest to, że po tym, jak kiedyś wysiadła chłodnica w moim samochodzie to w ciągu najbliższych paru dni na discovery channel leciało "jak to jest zrobione" o chłodnicach i jeszcze coś. Takich zbiegów okoliczności w całkowicie losowych przypadkach jest całe mnóstwo i zaczynam się tego bać. Nie zdziwię się, jeśli w najbliższym czasie usłyszę o wzmożonej produkcji bagietek na tvn24 choć to strasznie mało istotny temat, ale stanie się to tylko dlatego, że przeczytałem ten wpis na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz, że to żaden zbieg okoliczności? :) Twój umysł dostaje codziennie miliony różnych informacji i większość z nich ignoruje. Twoja chłodnica była po prostu na topie, więc mózg zwracał szczególną uwagę na pasujące skrawki informacji. Ot taki filtr, żebyśmy się nie przegrzewali, a równocześnie dostawali to co nas interesuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorę to pod uwagę, ale dalej nie sądzę, żebym codziennie omijał informacje o chłodnicach. Wiem, że to co napisałem może się kwalifikować pod to co napisałaś, jednak gdyby to było tak głupio naturalne i logiczne to bym o tym nie pisał. Losowość i rozległość tematów, które przewijają się w ten sposób jest tak olbrzymia, że powoli zaczynam myśleć, że to spisek reptalian.

      Usuń
  3. Tak sobie przypomniałem jakoś na marginesie mój pierwszy pobyt w Paryżu. Strajkowały akurat służby oczyszczania miasta i nie wywożono śmieci. To był koszmar i wielkie rozczarowanie :-)

    OdpowiedzUsuń