"Kobieta-informatyk jest jak świnka morska, ni to świnka, ni to morska". Kobieta-programista to już w ogóle mit i zabobon, bo przecież wiadomo, że albo brzydka jak noc, albo słodka i głupiutka. Popatrz czytelniku, czyż nie jestem jednostką co najmniej intrygującą dla samego tego faktu, że do żadnej z powyższych kategorii z pełnym przekonaniem przypisać się mnie nie da?

wtorek, 18 grudnia 2012

Wena to utrapienie

Z weną bywa różnie. Potrafi miesiącami udawać, że jej wcale nie ma, a potem w najmniej odpowiednim momencie zacząć szturchać człowieka sękatym badylem w bok. Nie da się takiej wytłumaczyć: "Słuchaj. To nie jest najlepsza chwila. Trzeba było przyjść kiedy miałam na Ciebie czas." Nieeee! Nie odpuści, bo jej kompletny brak wyczucia to nic przy jej wrodzonej upierdliwości.

Czasem myślę, że ta mała zołza pysznie się bawi kosztem nas śmiertelników. Nie, nie, nie, nie myśl sobie nawet, że to Twoja zasługa, że sam napisałeś to co napisałeś, albo cokolwiek innego stworzyłeś. To Ona. Mówi się czasem o Geniuszu, jako o istocie podążającej przy kimś krok w krok przez całe życie. To taki duch, który gdy odsłonisz na moment umysł, wpuszcza doń potoki pomysłów. I jest coś pocieszającego w przeniesieniu odpowiedzialności za bycie kreatywnym na tego duszka. Zdejmujesz z siebie ciężar.

Ale nie daj się zwieść, on nie jest tak sympatyczny, jak by się wydawało. Owszem podtyka Ci najsmakowitsze idee. Możesz się z nim nawet zaprzyjaźnić, wejść we współpracę i czerpać garściami. Pamiętaj jednak, że stwór ten jest apodyktyczny, kiedy mówi "teraz", to ma na myśli "Mam w nosie, że akurat jesteś w kościele/samochodzie/w trakcie bardzo ważnej pracy. Podsuwam Ci pomysł na dekoracje do eventu, który organizujesz za rok. Nie musisz dziękować."

To taki duch artysta. Liczy się tylko on i jego kreatywność. Niełatwo nam śmiertelnikom z nim rozmawiać. Wszak tyle mamy na głowie, a on jak nikt inny potrafi przeszkadzać. Jest obrażalski, niecierpliwy, trochę jak małe rozbrykane dziecko. Ciężko się na niego gniewać, ale i żyć z nim trzeba, by życie miało odpowiedni odcień.

Tak, tak. Tłumaczę się, że nie pisałam przez blisko dwa miesiące. Taka jestem niedobra. Niedobra i zabiegana, ot co. Nie dość, że nie pisze to jeszcze się usprawiedliwia jakimiś stworami. Zołza i dzieciuch ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz